3998 dni temu bambo oddał głos pozytywny na komentarz Na samym końcu albumu znajduje się cover, świetny cover "Blood, Fire, Death".
4076 dni temu Dominik oddał głos pozytywny na komentarz „Doom” to materiał, który niszczy. I nie ważne, czy na co dzień słuchasz Last Days of Humanity, czy Justina Biebera. Zwyczajnie niszczy. Intensywność z jaką atakowany jest zmysł słuchu nie można porównać do niczego z czym spotyka się na co dzień. Nie jest to spowodowane wiercącym dodatkową dziurę w tyłku automatem perkusyjnym, tylko idealnie gwałcącą oralnie, ostrą jak miecz samuraja, gitarą i nie pierdolącym się z trzewiami słuchacza basem. Do pełnej harmonii dopasował się, rzygający we wszystkie strony świata, świński wokal. Więc można powiedzieć, że nie będzie brakować niczego. Ale to kłamstwo – „Doom” nie daje wytchnąć przez niemal 12 minut, więc zapomnijcie o spokoju i integrowaniem się ze przyjemnymi, ciepłymi falami muzyki, która będzie pieścić Wasze uszy. Pierwszy kontakt z twórczością wesołych szwabów jest jak cios kowalskim młotem w potylicę. Drugi też, a trzeci niczym się nie różni. Gdyby, na siłę, wsadzić „Doom” to jakiejś szufladki z naklejką określającą konkretny gatunek muzyczny, to na pewno nie będzie to chill out. Jazz też nie. Grindcore wymieszany z brutal death metalem, posypany techniką, która zadaje cierpienie i zalany toną głupoty w postaci nieświeżych fekaliów – tak w skrócie można by określić, czym jest „Zagłada”. Więc jeśli jesteś gotowy aby zmierzyć się z tym analnym, wiecznie poruszonym świdrem, to zaproś rodzinę, znajomych, sąsiadów i śmiało sięgaj po tą płytę. Zapomnij o podziałach gatunkowych, nie wspominaj o tym, że ten riff już słyszałeś, tylko rozkoszuj się wałkami o filozoficznych tytułach, takich jak „Right Hand On Mouse, Left On Cock”. http://dl.dropbox.com/u/35921275/ISR_DOOM_320kbps.zip - legalnie, a co!