Oglądaj ze stri.ms: "Gra Endera" - mini recenzja. (stri.ms)
Od: JesterRaiin do s/Fantastyka z k/Rozrywka 4065 dni temu Świeżo po seansie. :]
Ekranizacja "Gry Endera" różni się od pierwowzoru tak mocno, że trzeba ją odbierać na dwa sposoby: porównując ją do książki i pomijając tekst.
W porównaniu wypada raczej słabo. Rzeczy dzieją się za szybko, istotne wątki się nie pojawiają, sam Ender to rozpieszczony amerykański bachor, który ma problemy odróżnieniem głowy od dupy i pamiętaniem o co walczy, Ben Kingsley to choleryk, a nie dobrotliwy nauczyciel i takie tam.
Jako osobny film, "Gra" ma całkiem niezły scenariusz i grę aktorską. Niestety od cholery w niej luk i jakichś niezrozumiałych kwestii - trudno sobie wyjaśnić dokładnie kto co, dlaczego, o co chodzi, co właśnie zostało powiedziane i dlaczego Ender jest zaskoczony, po stoczeniu pamiętnej bitwy.
Jest kilka problemów z aspektem SCIENCE w SF, jak choćby podróż pomiędzy Ziemią, a placówką, z której Ender zaczyna dowodzić flotą - czyżby ludzkość przekroczyła w międzyczasie prędkość światła, dźwiękami rozchodzącymi się w kosmosie, sterowaniem odległej floty w czasie rzeczywistym itp, itd.
Ogólnie: polecam, warto zobaczyć choćby dla samych kosmicznych starć. Należy jednak wyłączyć analityczny umysł i po prostu chłonąć obraz tłumacząc niejasności prostym "tak ma być". ;]
Pokemony
Ekranizacja "Gry Endera" różni się od pierwowzoru tak mocno, że trzeba ją odbierać na dwa sposoby: porównując ją do książki i pomijając tekst.
W porównaniu wypada raczej słabo. Rzeczy dzieją się za szybko, istotne wątki się nie pojawiają, sam Ender to rozpieszczony amerykański bachor, który ma problemy odróżnieniem głowy od dupy i pamiętaniem o co walczy, Ben Kingsley to choleryk, a nie dobrotliwy nauczyciel i takie tam.
Jako osobny film, "Gra" ma całkiem niezły scenariusz i grę aktorską. Niestety od cholery w niej luk i jakichś niezrozumiałych kwestii - trudno sobie wyjaśnić dokładnie kto co, dlaczego, o co chodzi, co właśnie zostało powiedziane i dlaczego Ender jest zaskoczony, po stoczeniu pamiętnej bitwy.
Jest kilka problemów z aspektem SCIENCE w SF, jak choćby podróż pomiędzy Ziemią, a placówką, z której Ender zaczyna dowodzić flotą - czyżby ludzkość przekroczyła w międzyczasie prędkość światła, dźwiękami rozchodzącymi się w kosmosie, sterowaniem odległej floty w czasie rzeczywistym itp, itd.
Ogólnie: polecam, warto zobaczyć choćby dla samych kosmicznych starć. Należy jednak wyłączyć analityczny umysł i po prostu chłonąć obraz tłumacząc niejasności prostym "tak ma być". ;]
Pokemony
Tak to już chyba z adaptacjami/ekranizacjami etc. bywa. Rzadko reżyser jest w stanie wygrać z naszą wyobraźnią. Ja mam tak z „Grą o Tron”. Powieści podobają mi się bardzo, serial mimo że porządnie zrobiony w ogóle mnie nie ciągnie.
Link
@lechu
Mhm, można to bez wątpienia powiedzieć o większości adaptacji. Mimo to, jest sporo dzieł, w których wszystko wydaje się być poprawnie, lub nawet odwrotnie - mam tak z twórczością Tolkiena, która uznaję za skrajnie nudną i przesadnie patetyczną, a z kolei filmy podobały mi się bardzo. :]
Link
@JesterRaiin O. Pełna zgoda co do Tolkiena. Szczególnie Aragorn dał radę wyłamać się z Tolkienowskich ram i czasem ma się wrażenie, że podmuch wiatru może sprawić, że w końcu zwątpi w swoją misję. W książkach tego się nie czuje, chociaż co ja mówię, kiedy ja to czytałem :)
Link Edytowany
@lechu
W książce to ja miałem wrażenie, że cała Drużyna Pierścienia zaraz zacznie deklamować poezję, lub tańczyć jak na amerykańskim musicalu o Robin Hoodzie, tfu, psiakrew... :\
Link