Ha! Także miałem przygodę z "ochroną", która okazała się organizacją zrzeszającą sadystycznych nazistów (nie Niemców). Było to tak: dzień jak co dzień, ale wieczorem otwarcie nowej galerii w średniej wielkości miasteczku położonym u podnóża gór świętokrzyskich. Obiecali sklep z drogocennymi zegarkami (ponoć miały kosztować więcej niż 17000 PLN), a ja, choć mnie nie stać, zawsze chciałem grogi czasomierz mieć. Wymyśliłem, że wezmę aparat (NEX-5), skoczę przymierzyć zegarek i poproszę expednientkę żeby łaskawie zrobiła mi fotkę na fejsa. Wszystko byłoby fajnie, gdybym nie chciał zrobić zdjęcia panny sprzedającej w butkiu Simple Creative Products.
Wtedy podeszło jeszcze dwóch, a jeden z tych neandertali złapał mnie za obiektyw. Pomyślałem sobie, że tego już za wiele i szybkim ruchem ułamałem mu dwa, wstrętne paluchy. Pewnie znacie ten chwyt z filmów o przygodach Stevena Segala. Łysy upadł na kolana i zaczął zwijać się z bólu. Wtedy ja wskoczyłem za gruby okrągły filar, spodziewając się działań odwetowych pozostałej dwójki. Nie omyliłem się. Za moment po mojej lewej ukazał się łysy, tępy ryj. Wprawnym ruchem chwyciłem jego uch w garść i ściągnąłem go do poziomu mojego krocza. Sprzedałem mu kuksańca z kolana, a jak padł to poprawiłem w klatę z pięty. Trafiłem go w splot i świat bólu odsłonił przed nim dotychczas nieznane horyzonty. Ostatni z napastników skumał w międzyczasie, że to nie żarty i na prawdę zależało mi na tych zdjęciach, ale głupota i zbytnia pewność siebie nie pozwoliły mu ustąpić.
Zaatakował jak wściekły byk, wrzeszczał coś o mojej mamie i moim odbycie, machał rękoma i chciał mi do nosa napsikać jakiegoś pieprzu czy coś. Trochę mi się chciało śmiać i nawet próbowałem mu zrobić zdjęcie, ale wiecie jak to jest z auto fokusem w tych hybrydowych aparatach. Jak akcja jest wartka to nie idzie ostrości złapać. Ludzie mówią, że lustrzanki są już passe, ale jak widać na zakupach mogą się przydać. On w tym czasie sięgnął po nadajnik radiowy i chciał wezwać wsparcie. Niestety, nie zdążył. Wskoczyłem mu na ramiona i ścisnąłem uszy udami. Nic nie słyszał, ale pluł i gryzł. Wtedy powaliłem go na ziemię (w okolicach kas Tesco) i zastosowałem stary wojskowy sposób, mający na celu zmiękczenie delikwenta. Było to kręcenie wora. Potem wstałem i stwierdziłem, że nie ma warunków do robienia zdjęć i udałem się na parking bo już byłem głodny.
Ha! Także miałem przygodę z "ochroną", która okazała się organizacją zrzeszającą sadystycznych nazistów (nie Niemców). Było to tak: dzień jak co dzień, ale wieczorem otwarcie nowej galerii w średniej wielkości miasteczku położonym u podnóża gór świętokrzyskich. Obiecali sklep z drogocennymi zegarkami (ponoć miały kosztować więcej niż 17000 PLN), a ja, choć mnie nie stać, zawsze chciałem grogi czasomierz mieć. Wymyśliłem, że wezmę aparat (NEX-5), skoczę przymierzyć zegarek i poproszę expednientkę żeby łaskawie zrobiła mi fotkę na fejsa. Wszystko byłoby fajnie, gdybym nie chciał zrobić zdjęcia panny sprzedającej w butkiu Simple Creative Products.
Odpowiedz
Link s/Pogaduchy
Wtedy podeszło jeszcze dwóch, a jeden z tych neandertali złapał mnie za obiektyw. Pomyślałem sobie, że tego już za wiele i szybkim ruchem ułamałem mu dwa, wstrętne paluchy. Pewnie znacie ten chwyt z filmów o przygodach Stevena Segala. Łysy upadł na kolana i zaczął zwijać się z bólu. Wtedy ja wskoczyłem za gruby okrągły filar, spodziewając się działań odwetowych pozostałej dwójki. Nie omyliłem się. Za moment po mojej lewej ukazał się łysy, tępy ryj. Wprawnym ruchem chwyciłem jego uch w garść i ściągnąłem go do poziomu mojego krocza. Sprzedałem mu kuksańca z kolana, a jak padł to poprawiłem w klatę z pięty. Trafiłem go w splot i świat bólu odsłonił przed nim dotychczas nieznane horyzonty. Ostatni z napastników skumał w międzyczasie, że to nie żarty i na prawdę zależało mi na tych zdjęciach, ale głupota i zbytnia pewność siebie nie pozwoliły mu ustąpić.
Odpowiedz
Link s/Pogaduchy
Zaatakował jak wściekły byk, wrzeszczał coś o mojej mamie i moim odbycie, machał rękoma i chciał mi do nosa napsikać jakiegoś pieprzu czy coś. Trochę mi się chciało śmiać i nawet próbowałem mu zrobić zdjęcie, ale wiecie jak to jest z auto fokusem w tych hybrydowych aparatach. Jak akcja jest wartka to nie idzie ostrości złapać. Ludzie mówią, że lustrzanki są już passe, ale jak widać na zakupach mogą się przydać. On w tym czasie sięgnął po nadajnik radiowy i chciał wezwać wsparcie. Niestety, nie zdążył. Wskoczyłem mu na ramiona i ścisnąłem uszy udami. Nic nie słyszał, ale pluł i gryzł. Wtedy powaliłem go na ziemię (w okolicach kas Tesco) i zastosowałem stary wojskowy sposób, mający na celu zmiękczenie delikwenta. Było to kręcenie wora. Potem wstałem i stwierdziłem, że nie ma warunków do robienia zdjęć i udałem się na parking bo już byłem głodny.
Odpowiedz
Link s/Pogaduchy
Powyzsza tresc nie jest moja, ale zacna. Pochodzi gdzies z internetow. nie wiedzialem, ze @Mavet lubi drogie zegarki ;)
Odpowiedz
Link s/Pogaduchy
@borysses :)
A już myślałem że odwiedziłeś ojczyznę
Odpowiedz
Link s/Pogaduchy
@bleki Dopiero za miesiąc :)
Odpowiedz
Link s/Pogaduchy