Jaki jest sens cokolwiek planowac skoro z luboscia taplajaca sie w chaosie rzezcywistosc lubi platac figle i ze zlosliwym wyrazem pyska, jadowicie chichoczac dokonuje bezlitosnej weryfikacji oczekiwan?
W poniedzialek mialo miejsce male reunion w gronie znajomych. Jako, ze to poniedzialek wiec w planach nie bylo niczego zbyt wyskokowego, ot pubik, potencjalne piwko lub dwa i grzecznie do domciu przed polnoca, aby spokojnie o wtorkowym poranku z piesnia na ustach i zapalem zerwac sie do roboty. Zreszta juz w weekend w skromniejszym gronie poczynilismy lekkiego falstarta, ktory zaowocowal brakiem snu od piatku, moralniakiem i poniedzialkowym zejsciem...
Zbiorka nastapila o 18 i juz na poczatku zastrzeglismy, ze ma byc spokojnie w koncu jestesmy doroslymi ludzmy z obowiazkami: ja dnia nastepnego mialem wazne spotkanie w poludnie na ktorym mialo byc pare szyszek, jeden kolega mial rozmowe kwalifikacyjna a jeszcze jeden szykuje sie do powrotu na lono matkowizny po 15 latach tulaczki za chlebem i banknotami z krolowa brytyjska.
Wieczor okazal sie nader chlodny wiec przed wyjsciem w ramach rozgrzewki zrobilismy butle rudej. Po dotarciu na miejsce zamowilismy po piwku i jakims pubowym scierwie, zeby chociaz troche wrzody oslonic. Pogoda nie byla naszym sprzymierzencem i temperatura spadala coraz bardziej, powodujac przy kazdym wyjsciu na faje duzy dyskonfort oraz grozbe przebicia wyjsciowych koszul przez sztywniejace sutki. Zreszta w srodku tez zbyt cieplo nie bylo i przy drugim piwie stwierdzilismy, ze piwo sensu nie ma bo w koncu jest to napoj chlodzacy a i lokal warto moze zmienic na taki z bardziej laskawa atmosfera.
Po dluzszej chwili lazenia od miejsca do miejsca rzucilismy kotwice w obiecujaco wygladajacej spelunce, a ze bylismy wyziebieni rzucilismy sie do baru nabyc odrobine wody ognistej. W celu zwiekszenia odmrazajacych wlasciwosci napitku zamowilismy przypominajace wsciekle psy driny, ktore po lekkiej modyfikacji byly calkiem zblizone do oryginalu. I tu wlasnie lezal pies pogrzebany... Tak nam posmakowaly, ze po pierwszych dwoch kolejkach zamowilismy cala tace przebrzydlych kundli, zeby energii nie tracic na lazenie do baru. O 21 wyslalem smsa do roboty, ze moge sie troche spoznic. O 22 barman poprosil o uregulowanie rachunku za dotychczas zamowione shoty bo zmienia sie obsluga i nie chce zeby sie zamieszanie zrobilo. W tej chwili na paragonie stalo, ze zamowilismy 56 szczekajacych kurdupli, ale nie byla to liczba zbytnio zatrwazajaca bo w kazdym bylo tylko 25ml wodki a nas czterech. Po godzinie przekroczylismy pierwsza setke i juz zaczely sie pojawiac objawy uchodzacej z nas dzielnosci moralnej. Wyslalem drugiego smsa do roboty zapowiadajac, ze musze miec wolny caly ranek i dotre o 13 od razu na spotkanie i w ten sposob caly misterny plan poszed w pizdu. Kolega od rozmowy kwalifikacyjnej przelozyl ja na nastepny dzien a kolega wyjezdzajacy do kraju stwierdzil, ze w sumie nie musi jutro isc do banku bo konto jeszcze mu sie moze przydac a z obecnej roboty zwolni sie wysylajac email juz z kraju. Tylko jeden sie wylamal z naszych szeregow, ale dostal rozgrzeszenie bo musial zaczac robote o 6 a na 9 mial isc z pociecha do lekarza.
Zostalo nas trzech, sumienia zostaly uspokojne bo mimo zmiany planow wszystko bylo pod kontrola. W ciagu nastepnych dwoch godzin na nowym rachunku pekla druga setka szczekajacych bydlakow w miedzyczasie nabylismy drzewa i jakis proch a jakiekolwiek slady morale byly juz tylko wspomnieniem. Knajpa otwarta byla tylko do 3 wiec podkrecilismy tempo. Wydarzenia od tego momentu zaczynaja sie lekko rozmywac, ale udalo sie nam zabezpieczyc reszte wieczoru dzieki studentkom, ktore sie w ktoryms momencie do nas dolaczyly a jak sie okazalo nie maily nic przeciwko niezobowiazujacej domowce po zamknieciu knajpy. W miedzyczasie dobilismy do trzech setek pieskow, ale tu juz pomagali nam inni. Barman zrobil nam zdjecie i razem z rachunkiem dolaczylismy do sciany zasluzonych...
Zmierzajac na domowke dobrze rozgrzani w ramach ochlody przytulilismy zgrzewe browarow, kebaby z kebabwana i dokupilismy wiecej prochu. Impreza to juz w sumie tylko dosyc przypadkowy zlepek slajdow i domyslow.
Ostatnie piwo wypilem o 9 rano. Dzieki kilku ratunkowym kreskom udalo mi sie pozbierac na tyle zeby sie ogarnac, wysokie cisnienie zbilem blantem i o 12 dotarlem do roboty. Spotkanie minelo owocnie a zute przez godzine gozdziki zamaskowaly z pewnoscia aromatyczny chuch. Ostatnia godzine w pracy musialem sie juz prawie trzymac biurka.
No i jaki jest sens cokolwiek planowac?
Pokemony
W poniedzialek mialo miejsce male reunion w gronie znajomych. Jako, ze to poniedzialek wiec w planach nie bylo niczego zbyt wyskokowego, ot pubik, potencjalne piwko lub dwa i grzecznie do domciu przed polnoca, aby spokojnie o wtorkowym poranku z piesnia na ustach i zapalem zerwac sie do roboty. Zreszta juz w weekend w skromniejszym gronie poczynilismy lekkiego falstarta, ktory zaowocowal brakiem snu od piatku, moralniakiem i poniedzialkowym zejsciem...
Zbiorka nastapila o 18 i juz na poczatku zastrzeglismy, ze ma byc spokojnie w koncu jestesmy doroslymi ludzmy z obowiazkami: ja dnia nastepnego mialem wazne spotkanie w poludnie na ktorym mialo byc pare szyszek, jeden kolega mial rozmowe kwalifikacyjna a jeszcze jeden szykuje sie do powrotu na lono matkowizny po 15 latach tulaczki za chlebem i banknotami z krolowa brytyjska.
Wieczor okazal sie nader chlodny wiec przed wyjsciem w ramach rozgrzewki zrobilismy butle rudej. Po dotarciu na miejsce zamowilismy po piwku i jakims pubowym scierwie, zeby chociaz troche wrzody oslonic. Pogoda nie byla naszym sprzymierzencem i temperatura spadala coraz bardziej, powodujac przy kazdym wyjsciu na faje duzy dyskonfort oraz grozbe przebicia wyjsciowych koszul przez sztywniejace sutki. Zreszta w srodku tez zbyt cieplo nie bylo i przy drugim piwie stwierdzilismy, ze piwo sensu nie ma bo w koncu jest to napoj chlodzacy a i lokal warto moze zmienic na taki z bardziej laskawa atmosfera.
Po dluzszej chwili lazenia od miejsca do miejsca rzucilismy kotwice w obiecujaco wygladajacej spelunce, a ze bylismy wyziebieni rzucilismy sie do baru nabyc odrobine wody ognistej. W celu zwiekszenia odmrazajacych wlasciwosci napitku zamowilismy przypominajace wsciekle psy driny, ktore po lekkiej modyfikacji byly calkiem zblizone do oryginalu. I tu wlasnie lezal pies pogrzebany... Tak nam posmakowaly, ze po pierwszych dwoch kolejkach zamowilismy cala tace przebrzydlych kundli, zeby energii nie tracic na lazenie do baru. O 21 wyslalem smsa do roboty, ze moge sie troche spoznic. O 22 barman poprosil o uregulowanie rachunku za dotychczas zamowione shoty bo zmienia sie obsluga i nie chce zeby sie zamieszanie zrobilo. W tej chwili na paragonie stalo, ze zamowilismy 56 szczekajacych kurdupli, ale nie byla to liczba zbytnio zatrwazajaca bo w kazdym bylo tylko 25ml wodki a nas czterech. Po godzinie przekroczylismy pierwsza setke i juz zaczely sie pojawiac objawy uchodzacej z nas dzielnosci moralnej. Wyslalem drugiego smsa do roboty zapowiadajac, ze musze miec wolny caly ranek i dotre o 13 od razu na spotkanie i w ten sposob caly misterny plan poszed w pizdu. Kolega od rozmowy kwalifikacyjnej przelozyl ja na nastepny dzien a kolega wyjezdzajacy do kraju stwierdzil, ze w sumie nie musi jutro isc do banku bo konto jeszcze mu sie moze przydac a z obecnej roboty zwolni sie wysylajac email juz z kraju. Tylko jeden sie wylamal z naszych szeregow, ale dostal rozgrzeszenie bo musial zaczac robote o 6 a na 9 mial isc z pociecha do lekarza.
Zostalo nas trzech, sumienia zostaly uspokojne bo mimo zmiany planow wszystko bylo pod kontrola. W ciagu nastepnych dwoch godzin na nowym rachunku pekla druga setka szczekajacych bydlakow w miedzyczasie nabylismy drzewa i jakis proch a jakiekolwiek slady morale byly juz tylko wspomnieniem. Knajpa otwarta byla tylko do 3 wiec podkrecilismy tempo. Wydarzenia od tego momentu zaczynaja sie lekko rozmywac, ale udalo sie nam zabezpieczyc reszte wieczoru dzieki studentkom, ktore sie w ktoryms momencie do nas dolaczyly a jak sie okazalo nie maily nic przeciwko niezobowiazujacej domowce po zamknieciu knajpy. W miedzyczasie dobilismy do trzech setek pieskow, ale tu juz pomagali nam inni. Barman zrobil nam zdjecie i razem z rachunkiem dolaczylismy do sciany zasluzonych...
Zmierzajac na domowke dobrze rozgrzani w ramach ochlody przytulilismy zgrzewe browarow, kebaby z kebabwana i dokupilismy wiecej prochu. Impreza to juz w sumie tylko dosyc przypadkowy zlepek slajdow i domyslow.
Ostatnie piwo wypilem o 9 rano. Dzieki kilku ratunkowym kreskom udalo mi sie pozbierac na tyle zeby sie ogarnac, wysokie cisnienie zbilem blantem i o 12 dotarlem do roboty. Spotkanie minelo owocnie a zute przez godzine gozdziki zamaskowaly z pewnoscia aromatyczny chuch. Ostatnia godzine w pracy musialem sie juz prawie trzymac biurka.
No i jaki jest sens cokolwiek planowac?
Pokemony
Niezła faza.. trzeba mieć jednak zdrowie do takich najebek. Ja bym pewnie umarł w połowie. -.-
Link Edytowany
@scape ehhh, W weekend ide na kawalerski ziomala i juz wiem, ze bedzie to traumatyczne wydarzenie. Generalnie imprezy w tym gronie sa intensywne. Kolesie sa z RPA i sa bardzo rozrywkowi. To jest juz trzeci z nich, ktory traci wolnosc i pewnie po raz trzeci schemat kawalerskiego bedzie taki sam: hektolitry alkoholu, tony narkotykow i bataliony dziwek...
Link
Czemu w naszym kraju brak odpowiedzialności jest traktowany jako wyczyn?
Link
@Miljarter Nie wiem, opisywane wydarzenia miay miejsce poza granicami nqszego kraju ;)
Link
@borysses ale jesteś Polakiem i chwalisz się polskiej publiczności
Link
Myślę, że @orzechuuuu powinien zaplanować wizytę u Ciebie ;)
Link
Mój człowiek, tak trzymać kurwa.
Link
@orzechuuuu Czlowiek odpocznie na emeryturze... Za mlodym i zbyt pieknym by mniszy zycia tryb prowadzic ;)
Link